Temas diversos. Observar, pensar, sentir, fazer crítica construtiva e refletir sobre tudo que o mundo e a própria vida nos traz - é o meu propósito. Um pequeno espaço para uma visão subjetiva, talvez impregnada de utopia, mas, certamente, repleta de perguntas, questionamentos, dúvidas e buscas, que norteiam a vida de muitas pessoas nos dias de hoje.

As perguntas sobre a existência e a vida humana, sobre a fé, a Bíblia, a religião, a Igreja (sobretudo a Igreja Católica) e sobre a sociedade em que vivemos – me ajudam a buscar uma compreensão melhor desses assuntos, com a qual eu me identifico. Nessa busca, encontrando as melhores interpretações, análises e colocações – faço questão para compartilhá-las com os visitantes desta página.

Dedico este Blog de modo especial a todos os adolescentes e jovens cuja vida está cheia de indagações.
"Navegar em mar aberto, vivendo em graça ou não, inteiramente no poder de Deus..." (Soren Kierkegaard)

segunda-feira, 30 de abril de 2012

Jeszcze raz o wielkanocnym wydarzeniu. “Popatrzcie na moje rece i nogi: to Ja jestem.”


Jeszcze jedna okazja do refleksji, bardzo na miejscu, oddychając  jeszcze  wielkanocnym klimatem.

Znamy tekst z Ewangelii wedlug Św. Łukasza (Łk 24, 35-48), który opisuje  radość Apostołów i pozostałych uczniów, którzy dowiadywali się właśnie że Chrystus zmartwychwstał. Wszyscy byli bardzo wzruszeni, przekazując, jedni drugim, tę wielką nowine:  “Pan rzeczywiście zmartwychwstał”. Wtedy Jezus stanął pośrodku nich i rzekl do nich: “Pokój wam”. Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że  widzą ducha. Ale Jezus rozprasza ich wątpliwości:  Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwosci budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje rece i nogi: to Ja jestem. Dotkijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak  widzicie, że Ja mam”. (...) I rzekl do nich:” Macie tu coś do jedzenia?” Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich.”  I, Jezus, wyjaśniał im wiele  rzeczy, tak żeby mogli zrozumieć  Pismo Święte.

Na pewno już  niejednokrotnie słyszelismy czytanie tego tekstu;  a może go sami czytalismy, rozmyślali o nim, rozważali...  I dobrze że tak jest. Prawdą jest również  i to, że jednak  zawsze możemy odkryć  w Ewangelii rzeczy nowe, nową treść, nowe  jakieś spojrzenie.

Dlatego przytaczam tu jeszcze jeden  mały  komentarz, którego autorką jest Mª Asun Gutiérrez, z klasztoru Sióstr Benedyktynek  z  Monte Serrat, w Hiszpanii. Jest to tłumaczenie z j. portugalskiego.  Wspaniała refleksja! Polecam.


Obyśmy zawsze mieli “pieczoną rybę” do podzialu...

Powrócić do Jezusa.  To musi być na pierwszym miejscu i jest decydujące:
postawić Jezusa w centrum chrzescijanstwa.
Wszystko pozostałe przyjdzie później.

Co może być bardziej naglącego  i potrzebnego  dla nas, chrzescijan,
niż  obudzić w nas rządzę wierności Jezusowi?

On jest tym najlepszym co posiadamy.
Tym najlepszym, co możemy dzisiaj ofiarować i komunikować światu.

José Antonio Pagola.
“Jesus: uma abordagem histórica”

Jezus pojawia się na drodze  którą idziemy, w domu gdzie mieszkamy, w rozmowach którymi się dzielimy. Łamiąc chleb – jest znakiem życia dla ludzi  prostych  i znakiem walki  dla ludzi  potrzebujących;  idąc z nami naszą drogą i mówiąc  do nas  czułymi słowami zachęty i przebaczenia, odkrywamy jego Osobę, przekazujacą pokój, dodającą otuchy w drodze,  przynoszącą ulgę w zmęczeniu.

Jezus napełnia nas swoim Pokojem:  pelnią życia, darem i zadaniem.
“Błogosławieni, czyniący pokój”.  Inicjatywa jest Jezusa, odpowiedź jest nasza.
Co odpowiem Jezusowi? Czego sie boję? Z jakich przyczyn w mym wnętrzu pojawiają się wątpliwości?

Wobec  strachu  i niedowiary, Jezus przybliża się, staje się  widzialny, pozwala się dotykać, poznawać. “To Ja jestem” streszcza wielkanocną prawdę.

Co budzi we mnie jego obecność?
Strach, pokój, niepokój, wolność, kompromis, święto, miłość, wątpliwości, radość...?
Od jakich duchów, co mnie pętają, pozbawiają radości  i pokoju  i mnie smucą, muszę się wyzwolić, żeby żyć głęboko  wyzwalającym Jezusowym  posłaniem?
Od jakich duchów moge wyzwolic innych?

“Ukazywania  się” zawsze są spotkaniami osobistymi, które  napełniają radością.
Trudno jest  rozpoznać Jezusa  zmartwychwstałego, jezeli nie kontemplujemy i nie dotykamy  jego ran na dłoniach, stopach i sercach osób, które żyja ukrzyżowane.
Jezus  mówi nam, żebyśmy nie pominęli  czegoś, co , na pierwszy rzut oka, wydaje się proste: dać jeść.

Jaki głód męczy osoby, które mnie otaczają?
Czy mam cokolwiek, żeby móc im ulżyć?
Obyśmy zawsze mieli “pieczoną rybę” do podzialu.
Jezus pojawia się jako Pan życia, pokoju, wolności, naszej przyszłości.
Zrozumieć Pismo Święte znaczy zrozumieć  posłanie, Jezusowy projekt  i  uczynic  je życiem, będąc  świadkami  jego Dobrej Nowiny, żyjąc jak osoby zmartwychwstałe i zmartwych powstąjac  innych,  przekazując radość i nadzieję.

Iść, podążając na spotkanie innych, słuchać, zastawić stół dla wszystkich,  leczyć, przygarnąć, dzielić...  jest  pięknym zadaniem tych, co żyją  wiarą w zmartwychwstanie.
Wielkanocne doświadczenie jest  wzrastającą świadomoscią nawrócenia ku Jezusowi  i  jego Królestwu.

Wierzę

Wierzę w jednego tylko Boga,
w Abbá, jak wierzył Jezus.
Wierzę że Wszecmogący
stworzyciel nieba i ziemi
jest jak moja matka
i mogę Jemu wierzyć.
Wierzę w to,  gdyż tak go widziałem
w Jezusie, który czuł się synem.

Wierzę że Abbá nie jest daleko
ale blisko, z boku, we mnie,
wierzę że czuję jego Tchnienie
jak delikatny powiew co orzeźwia
i mi pozwala łatwiej iść.

Wierzę że Jezus, wiecej niż jedynie czlowiek
jest Posłanym, Objawiającym.
Wierzę że jego słowa są Słowami Abby.
Wierzę że jego czyny są posłaniami Abby.
Wierzę że mogę wzywać Jezusa
Słowo obecne wsród nas.

Wierzę w jednego tylko Boga,
który jest Ojcem, Słowem i Wiatrem
dlatego że wierzę w Jezusa, Syna
człowieka pełnego Ducha Abby.
 
José Enrique Galarreta

domingo, 29 de abril de 2012

Sobre o livro "Todos os caminhos vão dar a Roma".



 “Talvez não haja nos Estados Unidos uma centena de pessoas que odeiam a Igreja Católica, mas há milhões de pessoas que odeiam o que erroneamente supõem que é a Igreja Católica”.
 (arcebispo Fulton Sheen , o mais famoso pregador do catolicismo nos EUA, falecido em 1979).

Nesta altura, provavelmente, muitas pessoas  já ouviram falar ou, talvez, já tenham lido o  livro de Scott e Kimberly Hahn,  entitulado Todos os caminhos vão dar a Roma. Esse livro conta uma emocionante   história da conversão ao catolicismo de um casal de pastores presbiterianos norte-americanos. Eles percorreram um longo e intenso caminho em busca da verdadeira Igreja de Cristo. Travaram uma verdadeira batalha enfrentando um número enorme de dúvidas, preconceitos e hesitações. Estudaram a fundo essas dúvidas e todos os argumentos  que os seguravam longe da Igreja Católica. O marido se converteu em primeiro lugar. A sua esposa ficou muito desolada, mas, o processo de conversão, ou, melhor dizendo,  da ação de Deus fez, que ela também abraçou a fé católica.

A conclusão desta história podemos ver no capítulo final do livro em forma de apelo, que o Scott e Kimberly Hanah dirigem aos católicos.

Trago aqui, abaixo, na íntegra, o texto desse apelo. Não deixe de ler!

(Para interessados dados sobre o livro: HAHN Scott e Kimberly. Todos os cominhos vão dar a Roma. Ed. Diel, Lisboa 2006, 6ª ed.).


Apelo aos católicos para serem cristãos bíblicos (e vice-versa)

Aos nosso irmãos e irmãs católicos queremos animá-los e  motivá-los a conhecerem melhor a fé católica, que lhes foi confiada como um patrimônio sagrado. Para o vosso próprio bem – e para o bem dos demais – estudei-a, para saber aquilo em que acreditais e por que acreditais nisso. Pegai na Sagrada Escritura e lede-a diariamente. É a inspirada e infalível Palavra de Deus escrita para vós, como a Igreja Católica ensinou sistematicamente ao longo  do século XX, especialmente no Concílio Vaticano II. Acreditai nela. Partilhai-a.  Usai-a para fazer oração. Memorizai-a. Submergi-vos nela, como numa tina de água morna! Aprendei-a bem, para poderdes vivê-la mais plenamente, e partilhá-la com maior alegria. Esse é o  caminho para tornar a fé “contagiosa”! Precisamos de mais católicos contagiosos!

Além da Bíblia, tende também um exemplar do Catecismo da Igreja Católica e  lede-o integralmente – do princípio ao fim – pelo menos uma vez.  É indispensável para pôr em prática os ensinamentos do Vaticano II.  É na verdade “a chave do Concílio”. E uma vez que estais com isto, por que não arejais os Documentos do Concílio Vaticano II? (possuis esses documentos, não é verdade?). Podeis dedicar umas quantas semanas a refrescar-vos com o verdadeiro “espírito do Concílio”, tirado diretamente dos seus textos.

O Vaticano II dirige um apelo à renovação, mas a resposta a esse apelo atrasou-se. Virá logo que os católicos normais e correntes – como vós e como eu – derem este passo fundamental. Na realidade não  é assim tão  difícil: qualquer “cristão corrente” o pode fazer!

A mensagem de longe mais importante do Vaticano II é a “chamada universal à santidade”. Basicamente isto significa que todos – não só os padres e as freiras – estão chamados a ser santos. Isto requer que cada um dê a máxima prioridade à oração, e oração diária. Como americanos, costumamos achar que estamos demasiado ocupados para ter vida interior e para crescer nela; mas, como católicos, sabemos que isto é absolutamente essencial, mais do que tudo o resto. Fazei um “plano de  vida” pessoal que inclua a oração. Pode parecer fácil, embora nunca tão difícil como uma vida sem oração diária.

O fundamento da vida cristã de um católico devem ser os sacramentos, especialmente a Eucaristia. Não podemos fazer as coisas sozinhos. Cristo sabe isso; por isso instituiu os sacramentos, para nos dar a Sua vida e poder divinos. Temos que estar atentos para não participarmos nos sacramentos  de modo inconsciente ou distraído. Não são meios mágicos ou mecânicos para nos fazerem santos sem a nossa fé e esforço pessoal. Um católico não pode estar na Missa como um automóvel que passa pela lavagem automática. As coisas não funcionam assim. A graça não é algo que nos fazem; é, sobretudo, a vida sobrenatural da Trindade enxertada profundamente nas nossas almas, para que Deus possa fazer a Sua morada em cada um de nós. É a Aliança que estamos chamados a viver como irmãos e irmãs na Família Católica de Deus. Cristo é o alimento das nossas almas; não façamos dieta.

Os católicos que cultivam a oração, o estudo e uma vida baseada nos sacramentos, devem também ser apóstolos mais ativos no lugar onde se encontram: em casa, no trabalho, no mercado, mas principalmente na família e entre os amigos. Nos últimos anos a Igreja Católica perdeu literalmente milhões de fieis, que passaram para confissões ou congregações fundamentalistas e evangélicas. Este fato oferece novas e estimulantes oportunidades, não só de convencer ex-católicos a nossa fé como ela é realmente: baseada na Bíblia e cristocêntrica.

Temos de reconhecer: muitos cristãos não católicos envergonham-nos. Com a Bíblia na mão e o seu grande zelo pelas almas, fazem muito mais com menos meios, do que muitos católicos, que têm a plenitude da fé na Igreja, mas que estão raquíticos e adormecidos. Partilhamos  com os outros cristãos muito da verdade que a Bíblia ensina sobre Cristo;mas a eles falta-lhes nada mais nada menos do que a presença real de Cristo na Eucaristia. Para falar de modo simples: eles estudam a ementa enquanto nós desfrutamos da Refeição! E com demasiada frequência nem sequer conhecemos os ingredientes, pelo que não podemos partilhar a receita. Será que nos pede demasiado Nosso Senhor aos católicos, quando nos diz que façamos mais, muito mais, para ajudar os nossos irmãos separados a descobrirem no Santíssimo Sacramento o Senhor que tanto amam? Se ao o fazemos nós, quem fará?

Queremos também partilhar este desafio com os nossos irmãos e  irmãs em Cristo que não são católicos. Com amor e respeito damos testemunho da fidelidade do nosso Deus à Sua Aliança, o qual ao longo das épocas gerou a grande família da Igreja, uma, santa, católica e apostólica. Paulo refere-se a esta Igreja como “o lar de Deus”, que é “coluna e fundamento da verdade” (1 Tim 3, 15). É outro modo de dizer que a família de Deus foi estabelecida e capacitada divinamente para manter a verdade revelada.
Deus gera a Sua família numa única Igreja. Um pai é glorificado pela unidade da sua família; Um homem é desgraçado quando tem  os filhos desunidos. A unidade real significa identidade de vida que se experimenta na unidade da fé e da prática. Tudo isto se aplica à Igreja de Deus: um Pai santo é capaz de preservar a Sua única família santa, e isto foi o que fez com a Igreja Católica.

É desta Igreja que Cristo fala: “Construirei a Minha Igreja”. Não é a tua Igreja nem a minha; é a de Cristo. É Ele o construtor, nós somos apenas instrumentos. Engrandecer a Igreja não é desprezar o Senhor. A Igreja Católica é obra Sua. Reconhecer a grandeza da Igreja Católica – a sua autoridade divina e testemunho infalível – é nada mais nada menos do que enaltecer a obra redentora de Cristo. Consequentemente , rejeitar a  autoridade e desprezar o testemunho da Igreja – mesmo que isso se faça por um mal entendido  zelo pela exclusiva honra de Cristo – é desafiá-Lo a Ele e à plenitude da Sua graça e verdade. A duras penas, Saulo aprendeu esta lição.

A Igreja Católica é chamada também o Corpo Místico de Cristo; o Espírito Santo é a sua Alma. Um corpo sem alma é um cadáver; uma alma sem corpo é um fantasma. A Igreja de Cristo não  é nem uma coisa nem outra; mas  dificilmente se poderá chamar um  corpo se carecer de unidade visível. Se assim não fosse, Paulo não lhe teria chamado Corpo de Cristo, mas simplesmente sua Alma. Mas a alma está feita para dar vida ao corpo, não para andar a flutuar sem ele. Quando a alma cumpre a sua missão, todas as partes e os membros do corpo estão vivos e saudáveis. Dentro da Igreja Católica, estas partes e membros chamam-se “santos”. Os santos irradiam a vida do Espírito Santo no Corpo de Cristo. Este é, portanto, o propósito do Espírito Santo:  manter o Corpo visível de Cristo vivo na verdade e  na santidade. Isso tem vindo a fazer ao longo de dois mil anos; isto chama-se Igreja Católica.  Não é, portanto, por acaso que no Credo dos Apóstolos estes dois elementos estão tão intimamente conectados: “Creio no Espírito Santo, na santa Igreja Católica, na comunhão dos santos”.

No centro desta visão católica está a Trindade. Deus é uma Família eterna de três Pessoas Divinas: o Pai, o Filho e o Espírito Santo. A Aliança é o que nos capacita para participar na Sua própria vida divina. Para nós isso significa nada mais nada menos do que a participação familiar – como filhos de Deus – na comunhão interpessoal da Trindade. Isto é o que os católicos chamam graça, graça santificante. Este elevado conceito de graça é a base de cada uma das crenças católicas. Quer se trate de Maria, do Papa, dos bispos, dos santos ou dos sacramentos, tudo se torna possível pela graça de Deus viva e ativa. A graça divina é o modo como Deus conduz a nossa natureza caída mais alem de si mesma. (A palavra chave aqui é “além de” –não “contra” – já que a graça não destrói a natureza, mas constrói sobre ela: para a  curar, para a aperfeiçoar, e para a elevar, de modo a poder partilhar a vida de Deus). Chamar à Igreja Católica a “Família de Deus” não é então uma afirmação metafórica; é uma asserção metafísica. É na realidade o mistério da nossa fé.

É verdade que Jesus Cristo quer ter uma relação pessoal com cada um de nós como nosso Salvador e Senhor. Mas quer muito mais do que isso: quer-nos em aliança com Ele. Eu posso ter uma relação pessoal com o vizinho do lado, mas isso não significa que ele queira que partilhe a sua casa. Do mesmo modo, César Augusto proclamou-se a si mesmo senhor e salvador de todos os seus súditos; mas não morreu numa cruz para que eles pudessem ser seus irmãos e  irmãs. Jesus Cristo quer-nos na Nova Aliança que estabeleceu por meio da Sua carne e do Seu sangue, a mesma Aliança que renova na Sagrada Eucaristia. Quando o Seu  sacrifício por nós se renova no altar, reunimo-nos à mesa familiar para a refeição sagrada que nos une. Jesus quer que conheçamos não só o Pai e o Espírito Santo, mas também a sua Bendita Mãe e todos os Seus irmãos e irmãs santificados. Deseja também que vivamos de acordo com a estrutura familiar que estabeleceu para a Sua Igreja na terra: o Papa e todos os  bispos e sacerdotes a ele unidos. 

Regressai a casa na Igreja fundada por Cristo. A Ceia está preparada, e o Salvador chama: “Eis aqui que estou à porta e bato; se alguém ouvir a Minha voz e me abrir a porta, entrarei na sua casa e cearei com ele e ele Comigo”(Ap 3, 20).*
___________________________________________
*HAHN Scott e Kimberly. Todos os cominhos vão dar a Roma. Lisboa 2006, Ed. Diel, 6ª Ed. p. 201-204.


sábado, 28 de abril de 2012

A força da Ressurreição. Somos incrédulos?


É muito conhecido o texto do Evangelho segundo São João (Jo 20, 19-31), que  fala do aparecimento de Jesus Ressuscitado aos seus discípulos,  que estavam  reunidos, “com as portas fechadas por medo dos judeus”. O Tomé não estava com eles naquele instante. Não acreditou que Jesus  Vivo estivera  ali.  Falou: “Se eu não vir a marca dos pregos em suas mãos, se eu não puser o dedo nas marcas dos pregos, se eu não puser a mão no seu lado, não acreditarei”.  Quando depois, no outro dia, Jesus novamente lhes apareceu, e desta vez o Tomé estava com eles,  Jesus cobrou dele a falta de fé. Envergonhado, Tomé respondeu: “Meu Senhor e meu Deus!”. Jesus disse; “Creste porque me  viste? Bem-aventurados os que não viram, e creram!”

São muitas reflexões e interpretações que já lemos ou ouvimos sobre esse episódio.  Mesmo assim,  hoje trago  aqui um comentário muito interessante da M.Asun Gutiérrez.

Os interessados pedem ler esse texto em PPS, acessando o site das Monjas Beneditinas de Montesserrat:  http://www.benedictinescat.com/montserrat/indexceramport.html,  abrindo o link  Páscoa Domingo 2  -  Reflexão do Evangelho. 
Um lindo trabalho! Não deixe de ler.
WCejnog

"Bem-aventurados os que não viram, e creram!”

O encontro com Jesus ressuscitado é um presente.
Os discípulos não fazem nada para que ele aconteça.
Os relatos insistem em que é Jesus quem toma a iniciativa.
É Ele quem se lhes impõe cheio de vida, obrigando-os a sair
do seu desconcerto e incredulidade.
Coloca-se repetidamente nos seus lábios uma saudação significativa:
“A paz esteja convosco”.
O ressuscitado oferece-lhes a paz e a bênção de Deus.
Jesus continua a ser  o mesmo.
Essa era a paz que infundia quando caminhava pela Galileia.
Este é também agora o grande presente que Deus oferece
a todos os seus filhos por meio de Cristo morto e ressuscitado:
o perdão, a paz e a ressurreição.

José Antonio Pagola.
“Jesus: uma abordagem histórica”.

Todos nós,  que nos consideramos  crentes, podemos viver com frequência:  “ao anoitecer”,  “com as portas fechadas”, “com medo”, “com temor das autoridades”.

Nesse caso necessitamos reencontrar-nos com Jesus ressuscitado.

Ele está no centro da nossa vida, no centro das nossas dores e alegrias, dos nossos desejos, inquietações e esperanças, dando sentido a tudo.

As palavras de Jesus são sempre um convite a superar a tentação de se fechar. Ele abre as portas e janelas que o medo, o formalismo, a inércia, a covardia fecham.

Paz, Espírito, Perdão, Missão, Fé, Vida. São palavras que Jesus pronuncia e que resumem de modo genial as características dos seus seguidores para os novos tempos de qualquer Nova Semana.

A experiência pascal  é o encontro com Jesus, que nos liberta do medo e do desencanto e nos mostra o caminho que conduz à autêntica paz: a harmonia connosco mesmos, com os outros, com a natureza e com Deus.

O convite não é só para os discípulos. Todos somos enviados a fazer o que temos visto Jesus fazer, a continuar e atualizar a sua vida e a sua mensagem.

A comunicar vida, a dar paz, a desamarrar, a libertar, a continuar a sua obra.

Quem tem um encontro com Jesus ressuscitado, enche-se de alegria e sente a necessidade de contagiar e comunicar a sua experiência aos outros.

O Espírito de Jesus transforma o medo em paz, o pessimismo em alegria.

O Espírito é o grande dom da Páscoa. Jesus envia-nos o seu Espírito, o seu Alento, o seu  Ânimo, a sua Vida para que nos empapemos d’Ele, e O contagiemos e comuniquemos aos outros. De forma que o mundo identifique fé em Jesus com pessoas sensíveis e lutadoras por uma vida melhor, mais livre e feliz para todos.

“O Espírito não quer ser visto, mas ser em nossos olhos a luz”. (Urs von  Baltasar)

O perdão é fruto da paz, distintivo da pessoa nova e ressuscitada.

Oferece e dá perdão quem se sente e se sabe perdoado.

O perdão faz parte da missão encomendada por Jesus a toda a comunidade:

“Perdoai-vos uns aos outros”.

 Todos necessitamos do perdão e todos estamos chamados a ser,  de múltiplas maneiras,  sinais e fonte do perdão-companhia-acolhimento...  que Deus é.

A fé no Ressuscitado nasce dum encontro pessoal  e da superação de uma fé que exige provas contundentes,  que não deixem espaço à dúvida.  A fé intelectual,  a aceitação de um credo é fácil.  A verdadeira fé é a que toca e compromete a vida inteira.

Como é a minha fé? Qual  é a causa e raiz das minhas dúvidas? Não tenho dúvidas?

A dúvida pode ter também as seus aspectos positivos.

Duvidar pode significar que não pomos a nossa confiança em coisas superficiais, que somos peregrinos sempre em busca. Duvidar pode significar que a nossa fé não se baseia só no que nos transmitiram, mas que, além de ser dom de Deus, é também conquista nossa, que pede o nosso "sim" pessoal, no meio do emaranhado de ideias que houver à nossa volta, que podem fazer oscilar as nossas seguranças  num determinado momento.

Podemos aprender da dúvida de Tomé a nos despojarmos de falsos apoios, a estar um pouco menos seguros de nós mesmos e aceitar a purificação que supõem os momentos de insegurança.

Jesus volta , quando necessário, para esclarecer as nossas dúvidas  e para nos mostrar a sua presença e a sua proximidade.

Do  “incrédulo” surge uma confissão de fé generosa e confiada: “Meu Senhor e meu Deus”.

Jesus continua a mostrar-nos as suas chagas, para que O reconheçamos nelas  e, como a Tomé, continua a convidar-nos a tocá-las e a aliviá-las em tantas pessoas feridas na alma e no corpo.

A dúvida de Tomé consegue de Jesus uma promessa em forma de bem-aventurança  para todos  nós.

O caminho da fé pascal não é o das provas sensíveis dos fatos extraordinários. É um  chamamento,  uma mensagem de alento e de ânimo  a todos os que, ao longo da história, acreditam sem ter visto.

A eles  é  dirigida a última bem-aventurança proclamada por Jesus:

“Felizes os que acreditam sem terem visto!”.

Sentimo-nos felizes de “acreditar sem ter visto” e do nosso desejo de renovar constantemente o nosso encontro com Jesus ressuscitado.

O evangelho está escrito  «para que acrediteis»  e assim  «tenhais vida em seu nome».

A Ressurreição de Jesus é o ponto de partida e a plenitude da nossa fé.

Cabe-nos torná-la credível  através  dos sinais de vida para com os outros.

Cada pessoa deverá decidir que sinais de vida tem de dar nos momentos e nas circunstâncias de cada dia.

PAZ

Dá-nos, Senhor, aquela Paz especial
que brota em plena luta como uma flor de fogo;
que rompe em plena noite como uma canção escondida;
que chega em plena morte como um beijo esperado.

Dá-nos a Paz dos que andam sempre,
nus de vantagens;
vestidos pelo vento de uma esperança núbil.

Aquela Paz do pobre
que já venceu o medo.

Aquela Paz do livre
que se aferra à vida.

Paz que se partilha em igualdade
como a água e a Hóstia.

(Pedro Casaldáliga)

********************************************

Spotkanie z Jezusem zmartwychwstałym. Niedowierzamy jak Tomasz?


Powszechnie znany jest  tekst z Ewangelii wedlug św. Jana (J 20, 19-31), który przedstawia pojawienie się zmartwychwstałego Jezusa jego uczniom, którzy byli zgromadzeni  “w ukryciu, z obawy przed Żydami”. Tego dnia Tomasz, zwany Didymos, nie był razem z nimi. Nie uwierzył,  kiedy mu powiedzieli że widzieli Pana. Powiedzial im:  “Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladów gwoździ, i nie włożę ręki mojej do  boku Jego, nie uwierzę”. Kiedy kilka dni po tym wydzrzeniu Jezus znowu im się pojawil,  i Tomasz , tym razem, był z nimi, Jezus wytknął mu brak wiary. Zawstydzony, Tomasz  wyznał szczerze: Pan mój i Bóg mój”. Wtedy Jezus mówi: “Uwierzyłeś dlatego, ponieważ mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a  uwierzyli”.

Istnieje o tym wydarzeniu wiele refleksji i interpretacji, jakie juz czytalismy albo może słyszelismy.  Pomimo to, przynoszę tutaj dzisiaj bardzo ciekawy komentarz, którego autorką jest  Mª. Asun Gutiérrez,   z  Klasztoru Sióstr Benedyktynek z  Monte Serrat, w Hiszpanii. Jest to tłumaczenie z j. portugalskiego.  

Wspaniała refleksja! Polecam.
WCejnog


Zmartwychwstanie Jezusa jest punktem wyjścia i pełnością naszej wiary.
“Błogosławieni, którzy nie widzieli, a  uwierzyli”.

Spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym  jest prezentem.
Uczniowie nic nie robili żeby to się stało.
Opisy uparcie potwierdzają że  to  Jezus wychodzi z inicjatywą.
To On  staje przed nimi pełen życia, zmuszając ich do wyjścia
ze swojej tremy i niedowiarstwa.
Z jego ust płynie, powtarzające się, znaczące pozdrowienie:
“Pokój niech będzie z wami”.
Zmartwychwstały ofiaruje im pokój i blogoslawieństwo od Boga.
Jezus nadal jest ten sam.
Daje im ten sam  pokój, którym  ich napawał jak chodzili po Galilei.
Tem sam pokój teraz jest dla nich prezentem, który Bóg ofiaruje
wszystkim swoim synom za pośrednictwem Chrystusa umęczonego i zmartwychwstałego:
przebaczenie, pokój  i zmartwychwstanie.

José Antonio Pagola.“Jesus: uma abordagem histórica”.


My, co uważamy się za wierzących, często możemy  znaleźć się w takich samych sytuacjach jak apostołowie Jezusa, i przeżywac: “o zmierzchu”, “o drzwiach zamkniętych”,  “ze strachu”, “ bojąc się władz”.

W takich przypadkach  potrzebujemy na nowo spotkać się z Jezusem zmartwychwstałym.

On znajduje się w centrum naszego życia, w centrum naszych cierpień i radości, w naszych pragnieniach, niepokojach  i  nadziejach, wszystkiemu   nadajac  sens.

Słowa Jezusa zawsze zachęcają do przezwyciężenia naszej pokusy by się zamykać. On otwiera drzwi i okna, które strach, formalizm, inercja e tchórzostwo  zamykają.

Pokój, Duch, Przebaczenie, Misja, Wiara, Życie.  Są słowa, które Jezus wypowiada i które streszczają w genialny sposób cechy swoich zwolenników  w nowych czasach jakiegokolwiek Nowego Tygodnia.

Wielkanocne doświadczenie jest  spotkaniem z Jezusem, który nas wyzwala od strachu i od zwątpienia i ukazuje nam drogę do prawdziwego pokoju:  harmonia z nami samymi, z innymi, z naturą i z Bogiem.

Zaproszenie to jest nie tylko dla uczniów. Wszyscy zostajemy posłani żeby czynić to  samo co Jezus czynił, żeby uaktualniać jego życie i jego posłanie.

Komunikować życie, dawać pokój, rozwiązywać, wyzwalać, kontynuować jego dzieło.

Kto ma spotkanie z Jezusem Zmartwychwstałym, jest napełniony radością i czuje  potrzebę rozpowszechniania i przekazywania innym  tego swojego doświadczenia.

Duch Jezusa przemienia strach w pokój, pesymizm w radość.
Duch jest wielkim darem Wielkanocy. Jezus  przekazuje nam swego Ducha,  swoje Natchnienie, swoje Ożywienie, swoje Życie żebyśmy się  nim nasączyli, zarażając nim innych i im Go przekazując.
W taki sposób, żeby świat identyfikował wiarę w Jezusa z osobami czułymi i walczącymi o lepsze życie, wolniejsze i szczęśliwsze, dla wszystkich.
“Duch nie chce być widoczny, ale chce być światłem w  naszych oczach”.(Urs Von Baltasar)

Przebaczenie jest owocem pokoju, oznaką osoby nowej i zmartwychwstałej.

Ofiaruje i daje przebaczenie ten,  kto się czuje przebaczonym i umie przebaczać.
Przebaczenie  stanowi  część misji jaką Jezus poleca każdej wspólnocie:
“Przebaczajcie sobie wzajemnie, jedni drugim”.

Wszyscy potrzebujemy przebaczenia i wszyscy  jesteśmy wezwani  do stania się, poprzez  róznorodne formy,  znakami i źródłem przebaczenia – przyjęcia – towarzystwem ... jakim jest Bóg.
Wiara w Zmartwychwstłego rodzi się  w spotkaniu osobistym i poprzez  przezwyciężenie takiego typu wiary która rząda przekonywujących dowodów, by nie było już żadych wątpliwości.
Wiara intelektualna, przyjęcie takiej wiary jest łatwe. Natomiast prawdziwa wiara to taka, co dotyczy i wciąga całe życie.

Jaka jest moja  wiara?  Co jest przyczyną i korzeniem  moich wątpliwości? Nie mam wątpliwości?

Wątpliwość może również mieć  aspekty pozytywne.

Wątpic może oznaczać że nie pokładamy naszego zaufania w rzeczach powierzchownych, że jesteśmy pielgrzymami, zawsze poszukujacymi. Wątpic może oznaczać że nasza wiara nie bazuje się jedynie a tym co nam przekazano, ale że, bedąc darem Boga, jest również naszą zdobyczą, która domaga się naszego “Tak” osobistego, w pośrodku przeróżnych teorii i myśli  formułowanych wokól nas, które, niejednokrotnie,  mogą  zatrząsnąć naszym bezpieczenstwem.

Od Tomasza możemy nauczyć się wątpić, aby pozbywając się  fałszywych podstaw, stać się mniej pewnym nas samych i być zdolnym  poddać się oczyszczeniu w chwilach  zwątpienia.

Jezus wraca, kiedy to jest niezbędne, żeby wytłumaczyć nam nasze wątpliwości  i żeby nam pokazać że jest w poblizu.

Z ust “wątpiącego”  wychodzi  szczere i ufne wyznanie wiary: “Pan mój i Bóg mój”.
Jezus  pokazuje nam swoje rany, byśmy w  nich mogli Go rozpoznać i, tak jak Tomasza, zachęca nas byśmy dotykając je, przynosili  ulge w cierpieniu wszystkim osobom zranionym na duszy i ciele.

Wątpliwość Tomasza  uzyskuje od  Jezusa błogosławieństwo dla nas wszystkich.

Droga wielkanocnej wiary  nie jest drogą  czułych dowodów na niezwykle fakty.  Jest wołaniem,  posłaniem  zachęty i ożywienia dla tych wszystkich,  co w dziejach ludzkiej  histórii, uwierzyli mimo że nie widzieli.

To dla nich jest skierowane ostatnie błogosławieństwo wypowiedziane przez Jezusa:
Błogosławieni, którzy nie widzieli, a  uwierzyli”.

Czujemy się szczęśliwi że “wierzymy choć nie widzielismy” i że pragniemy nieustannie odnawiać  nasze spotkanie z Jezusem  zmartwychwstałym.

Ewangelia została napisana “abyscie wierzyli” i w ten sposób “mieli życie w  imię Jego”.  
Zmartwychwstanie Jezusa jest punktem wyjścia i pełnością naszej wiary.

Naszym zadaniem jest uczynić tę wiarę wiarygodną, tchnącą pewnością, poprzez znaki życia czynione wobec bliznich.

Każda osoba musi  zadecydować jakie znaki życia może i powinna czynić w momentach i okolicznościach każdego dnia.

Pokój

Daj nam, Panie, taki specjalny Pokój
który  kiełkuje w pełni walki jak ognisty kwiat;
który wyłania się w pełni nocy jak pieśń ukryta;
który przychodzi  w momencie śmierci jak oczekiwany pocałunek.


Daj nam Pokój tych co chodzą zawsze,
obdarci z przywilejów;
przez wiatr ubrani  mgłą nadzieji.

Daj nam pokój ubogiego
co już przezwyciężył strach.

Daj nam pokój człowieka wolnego
co się wyzwala do życia.

Daj nam pokój, którym można dzielic się równo,
jak wodą i hostią.

(Pedro Casaldáliga)

********

sexta-feira, 27 de abril de 2012

A esperança para o homem e para o mundo.


Terminando esta série de reflexões sobre o tema  “A grandeza e a miséria do homem”, alimento a esperança de que tudo o que foi publicado neste espaço serviu de algum modo para todos os que visitaram “Indagações”, trazendo a oportunidade de entender e aprofundar um pouco mais alguns assuntos importantes do ponto de vista do cristianismo.

Cristãos, que somos, temos certeza que “para Deus nada é impossível” (Lc 1, 37),  e por isso, diante do pecado e do mal, diante do sofrimento e da dor podemos contar com os seus braços abertos, onde podemos nos entregar com toda a confiança.

O poema de  José Enrique Galarreta,   expressa   essa  fé cristã:


Eu creio...


Eu creio só num Deus,
em Abbá, como acreditava Jesus.
Eu creio que o Todo-poderoso
criador do céu e da terra
é como a minha mãe
e posso confiar n’Ele.
Creio nisso porque assim o vi
em Jesus, que se sentia Filho.

Eu creio que Abbá não está longe
mas próximo, ao lado, dentro de mim,
creio sentir o seu Alento
como uma Brisa suave que me anima
e me torna mais fácil caminhar.

Creio que Jesus, mais que um homem
é Enviado, Mensageiro.
Creio que as suas palavras são Palavras de Abbá.
Creio que as suas ações são mensagens de Abbá.
Creio que posso chamar a Jesus
a Palavra presente entre nós.

Eu creio só num Deus,
que é Pai, Palavra e Vento
porque creio em Jesus, o Filho
o homem cheio do Espírito de Abbá.
(José Enrique Galarreta)

Para finalizar,  o texto de Ferdinand Krenzer, abaixo, convida a cada um de nós para colocarmos em Deus toda a nossa confiança e vivendo a nossa fé – termos condições para enfrentar a  dor e o sofrimento  que surgirem em nossas  vidas.  Aliás, este é o caminho  que se apresenta como único digno do ser humano. Deus é Amor. Deus é voltado para nós. O que determina se somos grandes ou miseráveis – é a nossa relação com Ele.

Não deixe de ler.
WCejnog

(Quero lembrar que os textos publicados aqui seguem uma sequência de tópicos sobre um tema principal, por isso a compreensão deles torna-se mais fácil  para quem leu os textos publicados nas postagens anteriores.
Um outro bloco de reflexões terá como tema  RELATO BÍBLICO DA CRIAÇÃO (Gen  1, 1 – 3, 24) e   em breve será publicado neste Blog.)


(4)
Cristo – a esperança do mundo

Será que tudo isso, o que dizemos nas reflexões apresentadas até aqui,  não passa de um piedoso “enganar-se a si mesmo?  Enganados, sim, estão  todos aqueles que colocam toda a sua confiança e o sentido da sua vida somente nas coisas terrenas. Tudo isso pode acabar numa única noite!  E, inclusive, vai acabar, um dia, para  cada um de nós.

É melhor confiarmos no nosso o mais profundo desejo, que – como vimos – vai muito além de tudo que podemos alcançar  nesta  vida e o que nos enche de confiança.  Sobretudo, tenhamos a fé em Jesus Cristo, que é verdadeiro em todas as suas promessas. O cristão é aquele que vive com esta fé.

Se  hoje fala-se tanto da desconfiança em relação a todas as teorias sobre Deus, isso tem a ver, principalmente, com a ideia de um Deus que  existe fora deste mundo e que está muito longe de nós.  Um Deus como este realmente está morto, mas não fomos nós que O matamos – Ele nunca existiu! Esta ideia não tem nada a ver com o Deus verdadeiro do cristianismo.

Deus  verdadeiro e infinito, que se revela à humanidade em seu Filho Jesus Cristo, tem alguma coisa em comum conosco, é voltado para nós. Ele é Amor. Ele nos auxilia por causa de nós mesmos.

O que determina se somos grandes ou miseráveis – é a nossa relação com Ele. (...)

(KRENZER, F. Taka jest nasza wiara, Paris,  Éditions Du Dialogue, 1981, p. 109-110)*
___________________

*Obs.: As reflexões do Ferdinand Krenzer fascinam pelo seu jeito simples e direto, e agradam o leitor, ajudando-o a entender melhor o caminho da fé cristã e compreender os temas mais difíceis desta doutrina.
Os textos publicados neste blog são tomados do livro Taka jest nasza wiara, desse autor; uma edição no idioma polonês, do qual faço uma tradução livre (para o português).  O título original: “Morgen wird man wieder Glauben”.


*****************

quarta-feira, 25 de abril de 2012

Um olhar novo sobre o sofrimento. A fé faz diferença.


Voltamos ao tema do sofrimento humano. É muito importante termos uma ideia bem clara sobre o que diz  a doutrina cristã a este respeito. No mundo atual, o homem  defronta-se com tantas  “teorias”,  abordagens e  interpretações  sobre o sofrimento físico, psicológico e espiritual  que, frequentemente, fica desorientado.  Os cristãos também, às vezes, tem dificuldade de entender melhor essa questão. O fato é  que o sofrimento e a dor  acompanham a nossa vida e constituem um dos mais difíceis  problemas que sempre desafiou  e continua desafiando  o ser humano.

Surgem perguntas:  O que pensar sobre essa questão ? Como entender melhor tudo isso? Qual é a verdade? Que sentido pode ter o  sofrimento, a dor e a morte? 
O texto  abaixo, de Ferdinand Krenzer, traz uma abordagem excepcional desse tema, do ponto de vista da doutrina cristã. É muito bom.
Não deixe de ler.
WCejnog

(Quero lembrar que os textos publicados aqui seguem uma sequência de tópicos sobre um tema principal, por isso a compreensão deles torna-se mais fácil  para quem leu os textos publicados nas postagens anteriores).


(3)
Mais  uma vez: sofrimento

Dissemos: O mal e o sofrimento existem contra a vontade de Deus. Mas, precisamos também olhar por cima deles. Deus faz o bem até mesmo através do mal. O que aconteceu (por) em Jesus Cristo não foi uma simples “correção” da nossa existência; Deus foi até a raiz – o pecado -  e fez um novo início: o medo e a morte não são últimos para o cristianismo.  O Amor Divino é mais forte que a culpa, mais forte que  o sofrimento e a morte.  Depois da morte de Jesus Cristo na Sexta-Feira Santa, sucede a sua ressurreição na manhã da Páscoa. Cristo vive, e isto quer dizer que com isso também  foi vencida a nossa morte.  Cristo  tornou-se o início da “nova criação” (compare Ef 1,20 – 2, 10).

Com isso, no entanto, o sofrimento não deixa de ser sofrimento, e a morte -  ser morte.  Mas o sofrimento e a morte, daqui para frente, tem o “futuro”. Não são mais sinais de derrota, mas podem ajudar na salvação e significar o começo de vida nova. A cruz de Jesus – até então um símbolo de morte sem sentido, torna-se um sinal positivo para toda a vida humana.

Onde alguém, pela morte, sente-se unido com Cristo, ali tem um novo início,  já que “o grão de trigo primeiramente há de morrer” para trazer fruto: “Em verdade, em verdade vos digo:  se o grão de trigo, caindo na terra, não morrer, fica só, mas se morrer, produz muito  fruto”  (Jo 12, 24).

O sofrimento torna-se suportável somente quando com a nossa consciência abrangemos a totalidade da nossa vida aqui, na terra, incluindo também o que ainda é oculto e o que há de vir – como apenas uma parte da nossa existência, para a qual Deus nos chamou.  São Paulo escreve:  “ Tenho para mim que os sofrimentos da vida presente não têm comparação alguma com a glória futura que se manifestará em nós” (Rom 8, 18).

O nosso olhar deve ser mais longo; devemos dirigi-lo além dos limites da morte. Porque somente quando se tem  como fundo a totalidade do quadro, pode-se decifrar o significado de um detalhe. Deste jeito, o  cristão alimenta a confiança, de que todo mal vai transformar-se no bem. Fica convencido que Deus, considerando a totalidade, levará enfim toda a criação e o homem ao final feliz.  Assim, do maior desespero o homem crente lança-se ao abraço da confiança sem limite,  agora não procura mais explicações, mas confia e tem esperança. Deus não está contra nós, mas para nós.

Portanto, o sofrimento não fica diminuído nem glorificado. Continua como tarefa do cristão para que este, servindo-se de  todos os meios possíveis, combata o sofrimento, tirando-lhe cada vez mais espaço e o diminuindo.  O “suportar” e “submeter-se” para cristão não é uma aceitação passiva das calamidades e do mal, mas é um “Sim” no mais alto grau. Como Jesus Cristo, o cristão assume a luta contra o mal; e onde não consegue derrotar o sofrimento e o mal, diminui muito o tamanho desse  sofrimento através de ajuda mútua, onde um ajuda ao  outro a carregar esse peso; e onde nem isso é possível, ele aceita o sofrimento confiando no objetivo final e num final feliz. Assim, supera o sofrimento, como Cristo, através de enfrentamento. Somente deste jeito o sofrimento é finalmente derrotado. Jesus Cristo não colocou em nós um novo peso – o cristianismo não inventou o sofrimento – porém, quer nos ajudar a suportá-lo.

O cristianismo, em hipótese nenhuma, pode ser considerado como algo que serve para mais facilmente dar conta das dificuldades da vida; não é um esparadrapo para feridas causadas pelas adversidades temporais. O cristão também teme o sofrimento, só que procura  nele o sentido. Obviamente, precisa crer em Deus e na sua revelação para poder ver esse sentido. Mas, será que em qualquer outro lugar seria  possível encontrar uma resposta digna do homem para a pergunta sobre o sofrimento?  Sobretudo, será que existe alguma possibilidade melhor para suportar e aguentar o sofrimento, do que justamente  essa confiança? (...)

(KRENZER, F. Taka jest nasza wiara, Paris,  Éditions Du Dialogue, 1981, p. 108-109)*
Continua...
_____________________
*Obs.: As reflexões do Ferdinand Krenzer fascinam pelo seu jeito simples e direto, e agradam o leitor, ajudando-o a entender melhor o caminho da fé cristã e compreender os temas mais difíceis desta doutrina.
Os textos publicados neste blog são tomados do livro Taka jest nasza wiara, desse autor; uma edição no idioma polonês, do qual faço uma tradução livre (para o português).  O título original: “Morgen wird man wieder Glauben”.


******************

terça-feira, 24 de abril de 2012

"Deus, que te criou sem ti, não te salvará sem ti” – reflexão.



Qual é o verdadeiro destino do ser humano?

A mensagem cristã para a humanidade é de esperança e tornou-se convite para cada pessoa neste mundo. Como vimos na reflexão anterior, Deus, em Jesus Cristo, novamente aproximou-se do ser humano. Em Jesus Cristo foi reconstruída, ainda mais gloriosa, a grandeza do homem, que outrora foi planejada por Deus. Graças a Ele o bem no mundo torna-se mais forte que o mal.

O texto  abaixo, de Ferdinand Krenzer, é  a continuação dessa reflexão.
Não deixe de ler.
WCejnog

(Quero lembrar que os textos publicados aqui seguem uma sequência de tópicos sobre um tema principal, por isso a compreensão deles torna-se mais fácil  para quem leu os textos publicados nas postagens anteriores).



(2)
A nova grandeza do homem

Com a ressurreição de Jesus Cristo, a lei da morte foi vencida definitivamente. Aconteceu o início. Começou o futuro. Pelo fato que agora o homem pode-se segurar em Jesus Cristo, e o “Sim” de Cristo torna-se o seu próprio “Sim”, volta ele novamente à comunhão com o Pai, e  é “salvo”.

Assim como no Adão todos se tornaram pecadores, assim em Jesus Cristo todos retornam novamente à união com Deus.

Assim como outrora o homem tornou-se a causa da infelicidade para toda a criação (por causa do seu pecado), agora, graças ao “Sim” do homem-Jesus, o ser humano volta à felicidade.

Essa nova proximidade de Deus é dada ao ser humano primeiramente como possibilidade. O homem, ele próprio, há de se decidir que quer  voltar a ficar perto de Deus, pronunciando agora o seu próprio “Sim” no ato da fé. Não vai ser  salvo sem a sua vontade, ou – contra ela. 

De novo a sua liberdade vai ser respeitada. Não no sentido como se o homem com as suas atitudes quisesse forçar a salvação, pois tudo continua o dom de Deus, mas ele deve estar pronto para aceitar esse dom, deve querer ser  salvo.  "Deus, que te criou sem ti, não te salvará sem ti” [ Santo Agostinho]. (...)

(KRENZER, F. Taka jest nasza wiara, Paris,  Éditions Du Dialogue, 1981, p. 107-108)*

Continua...
_________________

*Obs.: As reflexões do Ferdinand Krenzer fascinam pelo seu jeito simples e direto, e agradam o leitor, ajudando-o a entender melhor o caminho da fé cristã e compreender os temas mais difíceis desta doutrina.
Os textos publicados neste blog são tomados do livro Taka jest nasza wiara, desse autor; uma edição no idioma polonês, do qual faço uma tradução livre (para o português).  O título original: “Morgen wird man wieder Glauben”.


******************

domingo, 22 de abril de 2012

Deus é fiel!


Continuando a reflexão sobre o tema do sofrimento humano, agora apresento aqui o texto, de Ferdinand Krenzer, que  fala da pedagogia e do amor de Deus em relação ao ser humano. Mostra a fidelidade de Deus. Ajuda-nos a entender a ação de Deus e a nossa própria situação. Procura responder às perguntas: O que  quer dizer que o Amor de Deus veio a nós em Jesus Cristo? Como podemos entender melhor o plano da Salvação Divina?

Enfim, temos aqui a possibilidade de conhecermos melhor a maravilhosa doutrina que o cristianismo oferece à humanidade.

O autor oferece-nos uma meditação sem  igual. Não deixe de ler.
WCejnog

( Quero lembrar que os textos publicados aqui seguem uma sequência de tópicos sobre um tema principal, por isso a compreensão deles torna-se mais fácil  para quem leu os textos publicados nas postagens anteriores).


 (1)
A fidelidade de Deus

Precisamos admitir: não  é nada bonita a imagem do ser humano depois que a gente reflete com mais profundidade sobre o pecado e sobre o mal. A linha que rasga essa imagem passa de cima para  baixo. (...)

Resumindo tudo mais uma vez, o que diz a doutrina cristã sobre o homem: É vontade de Deus que o ser humano fique em comunhão com Ele. A humanidade, através de cada pessoa, pronuncia o seu “Não” contra essa vontade Divina. Com isso está sendo destruída a harmonia entre Deus e as criaturas, e também entre um indivíduo e o outro, e entre ele e o mundo. O ser humano permanece no mal e entra na sombra do verdadeiro absurdo. Encontra-se em um “beco sem saída”.

Quando se fala dessa situação do mal ou o de “infelicidade” – todos, praticamente, a reconhecem. Mas, quando precisa argumentar esta ou outra teoria – aí as  posições são muito diferentes. E quanto às propostas para sair do dilema – aparecem até extremamente opostas.

A pergunta sobre o mal e a desgraça do ser humano constitui um problema oculto de cada religião. Não vamos falar aqui de todas as teorias que pregam a auto-salvação, ensinadas por muitas outras religiões e, sobretudo, defendidas pelas correntes não religiosas das épocas passadas como,  por exemplo: progresso, coletivismo, marxismo, humanismo, e etc. Talvez para certas pessoas as drogas, álcool, sexo e outras coisas parecidas também se apresentem como um  tipo de tentativa para, pelo menos por algumas  horas, livrarem-se da desesperança e conseguirem a harmonia, a satisfação com “Deus e o mundo” – como dizem – e serem totalmente felizes.

Para o cristianismo não tem dúvida quanto ao  fato fundamental: mesmo que o progresso e todos os outros esforços humanos são necessários e possibilitem ir mais para frente, o homem, no entanto,  não pode socorrer-se a si mesmo para sair da situação de infelicidade e do mal, igualmente como ninguém que está se afundando na lama consegue salvar-se apenas com os próprios recursos. O ser humano afastou-se livremente de Deus pelo pecado, mas agora, sozinho, ele não tem condições de voltar. Ajuda e socorro – nós, cristãos, falamos de “Salvação” – devem significar a superação dessa distância que nos separa de Deus. Mas, isso só pode acontecer se Deus assim o quiser – e isso aconteceu, porque Ele quis.

Em Jesus Cristo Ele novamente aproximou-se do ser humano, nele foi reconstruída, ainda mais gloriosa, a grandeza do ser humano, que outrora foi planejada por Deus. Graças a Ele o bem no mundo torna-se mais forte que o mal.

Deus fez uma coisa mais corajosa que aquelas que já foram feitas antes, e com isso novamente se mostrou como “Amor”: entrou no nosso mundo marcado pelo pecado. Na pessoa do seu Filho Ele próprio assumiu essa nossa situação infeliz, se tornou um de nós, se submeteu à nossa morte. No homem Jesus de Nazaré esse humano “Não” lançado contra Deus pela humanidade, tornou-se novamente “SIM”. Ele disse sobre si mesmo: “Meu alimento é fazer vontade daquele que me enviou e completar a sua obra” (Jo 4,34). Desta maneira o espaço que nos separa de Deus foi radicalmente vencido, por enquanto num ponto. Isto é em Jesus Cristo, e o domínio do pecado no mundo foi quebrado. Mesmo que o ser humano tenha se virado de costas para Deus, Deus não o abandonou. Pelo contrário, Ele tomou para si o sofrimento do mundo e com ele se compromete.  Sim, Ele o assume até a raiz – mata o pecado. São Paulo usa expressão forte, dizendo: “Este, que não conheceu o pecado, Deus o fez pecado por nós, para que nele fôssemos justiça de Deus” (2Cor 5, 21).

Deus e pecado – é uma associação que nós não podemos compreendê-la. No destino de Cristo transparece  claramente todo o drama do afastamento do ser humano de Deus, porque a sua solidariedade conosco vai até o seu abandono na cruz: “Eloí, Eloí, lema sabachthani. O que  quer dize:  Meu Deus, meu Deus, por que me abandonaste? (Mc 15, 34), isto é, até o último limite do sofrimento humano e morte.

Neste contexto mais uma vez precisamos lembrar: Deus não gosta quando o ser humano sofre. Ele deseja a nossa felicidade e por isso se serve de algo  mais sublime que pode existir – de si mesmo em Cristo.  Se,  nesta altura ainda precisamos algum argumento para provar o Amor Divino, que incessantemente nos é dado, é aqui que temos a prova: “Ninguém tem maior amor do que quem dá sua vida pelos amigos” (Jo 15, 13).

Como, no entanto, é insuficiente o conceito de muitas pessoas – também de muitos cristãos – sobre esse acontecimento salvífico.  Dizem assim: O ser humano pecou. Deus ficou com raiva e exige uma punição justa. É necessária uma expiação infinitamente grande. O Filho sozinho se oferece e vai passar pelo terrível caminho de sofrimento: a justiça foi feita.

Não podemos pensar assim e desse jeito imaginar Deus como alguém que tem sido aplacado pelo sangue. Deus não age aqui para assegurar os próprios interesses. Antes, Ele quer resgatar o ser humano através de Cristo. Deus não exige, Ele dá. Deus não quer esforços, dor, morte, mas quer o bem, quer que o ser humano seja bom.

Um homem completamente bom era Jesus Cristo. Ele é o primeiro “homem puro”, o homem em todo sentido da palavra,  porque nele revelou-se Deus.  Graças a isso, nele o mal foi  derrotado; por isso também, novamente, encontram-se consigo Deus e homem. Em Jesus Cristo a separação foi superada.

Se existe alguma “explicação” da cruz, ela é a seguinte: É somente o Amor Divino que pode fazer uma coisa assim! Somente ele consegue arriscar a própria dedicação e até mesmo a morte. É nesse Amor que Deus procura a proximidade e o contato com o homem afastado; o homem,  que livremente  se arruinou no pecado. O mal é corrigido não pela punição, mas pelo amor ainda maior. O Amor de Deus veio a nós em Jesus Cristo. Se os homens, pelo menos nesse momento, aceitassem a sua mensagem, ouvindo-a e acreditando nela, os sofrimentos e a cruz de Cristo poderiam ser evitados. Mas o homem novamente não se mostrou digno, e, então, de novo pelo “Não” do homem diante do Amor Divino – vem a dor e a morte.

Exatamente por causa disso que morre Este, que como Deus é imortal e que ensinava que é “a vida do mundo”.  Mas a morte perdeu o significado, foi derrotada.  Ela não pode parar Esse, que não lhe pertence:  Jesus Cristo sai do túmulo. Com isso definitivamente foi quebrada a  lei da morte. A morte de Cristo foi o primeiro sofrimento neste mundo que teve sentido.    (...)

(KRENZER, F. Taka jest nasza wiara, Paris,  Éditions Du Dialogue, 1981, p. 105-107)*

Continua...
__________________

 *Obs.: As reflexões do Ferdinand Krenzer fascinam pelo seu jeito simples e direto, e agradam o leitor, ajudando-o a entender melhor o caminho da fé cristã e compreender os temas mais difíceis desta doutrina.
Os textos publicados neste blog são tomados do livro Taka jest nasza wiara, desse autor; uma edição no idioma polonês, do qual faço uma tradução livre (para o português).  O título original: “Morgen wird man wieder Glauben”.

***********************