"Zatrzymawszy się tedy Jezus kazał przywołać go do siebie. I wołali
niewidomego mówiąc: Bądź dobrej myśli, chodź, woła cię. A on, zrzuciwszy swój
płaszcz, zerwał się i przybiegł do Jezusa.
Powiedział do niego Jezus: Co chcesz, żebym ci uczynił? A niewidomy
odrzekł: Nauczycielu, żebym przejrzał. Wtedy rzekł mu Jezus: Idź,
uzdrowiła cię twoja wiara. I zaraz przejrzał, i ruszył za Nim w
drogę." (Mk 10, 49-52).
Poniżej, krótka ale bardzo aktualna refleksja, której tłem
jest biblijny tekst Mk 10, 46-52 (Jezus uzdrawia niewidomego
Bartymeusza).
Jej autorem jest hiszpański teolog José Antonio Pagola.
Tekst został opublikowany na internetowej stronie Instytutu Unisinos
Humanitas (IHU).
Warto przeczytać!
WCejnog
(Tłumaczenie z języka portugalskiego)
Refleksja
Co robić, kiedy wiara już wygasa w
naszych sercach? Jesteśmy w stanie zareagować? Jak wyjść
z obojętności? Ewangelista Marek opisuje uzdrowienie niewidomego
Bartymeusza właśnie w celu zachęcenia swoich czytelników do
działania, które może przemienić ich życie.
Nie trudno nam rozpoznać sie, patrząc
na figurę Bartymeusza. Czasami żyjemy jak "niewidomi", bez
oczu, by móc patrzeć na życie tak jak Jezus. "Siedzący",
zainstalowani w konwencjonalnej religii, bez sił, by iść Jego śladami.
Zagubieni, "na uboczu drogi", która wiedzie do Jezusa, i nie mając Go
jako przewodnika naszych chrześcijańskich wspólnot.
Co możemy zrobić? Pomimo swej
ślepoty, Bartymeusz "uprzytamnia sobie", że Jezus może wejść w jego życie. Nie może przegapić okazji i zaczyna krzyczeć raz po raz:
". Zmiłuj się nade mną". Początek zawsze jest taki:
otworzyć się na jakąkolwiek możliwość lub doświadczenie, które może uzdrowić
nasze życie.
Niewidomy nie umie recytować modlitw
wypracowanych przez innych. Umie tylko krzyczeć i prosić o współczucie,
ponieważ czuje się źle. Ten pokorny i szczery krzyk, wychodzący z głębi
serca, może być dla nas początkiem nowego życia. Jezus nie przejdzie obok
obojetny.
Niewidomy nadal siedzi na ziemi, z dala
od Jezusa, ale uważnie słucha tego, co mówią Jego posłańcy: "Odwagi,
chodź, bo Jezus cię woła".
Najpierw, zapala się w nim mały
płomyk nadzieji. Następnie, słysząc skierowane do niego wezwanie,
żeby się podniósł, reaguje. Wreszcie, już nie czuje się
samotny: Jezus go woła. Ten fakt wszystko zmienia.
Bartymeusz daje trzy kroki, które
zmienią jego życie. "Porzuca płaszcz", gdyż on utrudnia mu spotkanie
się z Jezusem. Wkrótce jednak, pomimo że jeszcze porusza się w ciemności,
"podrywa się" zdecydowanie. W ten sposób "przybiega" do
Jezusa. To jest to, czego potrzebujemy, czego potrzebuje wielu z nas:
uwolnić się od łańcuchów, które krępują naszą wiarę; podjąć
wreszcie decyzję bez odkładania jej na później; i stanąć przed Jezusem z
prostym i nowym zaufaniem.
Kiedy Jezus pyta go, czego on od Niego
chce, niewidomy nie ma wątpliwości. Wie bardzo dobrze, czego potrzebuje: "Nauczycielu, żebym przejrzał." To jest najbardziej
istotne. Kiedy zaczna się widzieć rzeczy w nowy sposób, życie się przemienia.
Kiedy wspólnotę chrześcijańską ogarnia światło Jezusa, wtedy ma miejsce
nawrócenie.
Źródło: IHU - Notícias
Nenhum comentário:
Postar um comentário